Październik 2014
P
|
W
|
Ś
|
C
|
P
|
S
|
N
|
|
|
1 |
2 |
3 |
4 |
5 |
6 |
7 |
8 |
9 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
|
|
|
|
•
Historia
»
Historia Koniakowa wg Franciszka Popiołka
|
|
Początki wsi w obrębie Istebnej
|
Rozmnażający się Istebnianie zdobywali środki utrzymania w ten sam sposób, jak kiedyś ich przodkowie - karczowali lasy sąsiednie i na wyrąbiskach tworzyli pola orne lub łąki, przy nich budowali sobie chałupki lub nawet tylko szopy na mieszkanie, zadowalając się z konieczności tym, co przynosiła hodowla bydła. Ponieważ zaś jedynie większa ilość bydła mogła wystarczyć na jakie takie utrzymanie, dlatego potrzebowali znacznego obszaru łąk i pastwisk dla niego, stąd dążność do rozszerzania się, karczowanie sąsiednich kawałków lasu, połączone nieraz z przesuwaniem kopców granicznych, usypanych przy wymierzaniu obszarów przyznawanych osadnikom przez urzędników lasowych. To samo robili przybysze, którzy uzyskali pozwolenie na osiedlenie się w Beskidach.
Z tych osiedli tworzyła się z czasem nowa osada, na razie związana ściśle z Istebną. Władze polityczne usiłowały przeszkodzić niszczeniu lasów, otwieraniu nieprzyjacielowi wstępu do kraju. Dlatego nakazała ks. Elżbieta Lukrecja zburzyć pierwsze chałupy, które powstały w XVI wieku na terenie późniejszego Koniakowa. Osadnicy pobudowali się w innych miejscach. Pierwszym z tych skasowanych Koniakowian był Jałowiczarz. Już ojciec jego kupił od Kaszuby w Koniakowie „zarębeczek” w r. 1680. Syn jego jednak (Andrzej) musiał opuścić to osiedle i wrócić do Istebnej, gdzie „w obecności wójta i całego prawa istebniańskiego, za wiedzą i pozwoleniem swych braci, kupił od ojca chałupę wraz z kawałkiem ziemi (za 30 tal.) po odszkodowaniu swych braci i wypłaceniu matce 27 t. Wójt i przysiężni przyznali mu pierwszeństwo przed braćmi dlatego, że opiekował się ojcem i pomagał mu w niedostatku”(1693) (przypis nr 63)
Pierwsze 6 chałup, które się utrzymały i stanowiły początek gminy Koniakowa, powstały w roku 1712. Jedną z nich postawił właśnie ów Jałowiczarz, który wrócił widocznie na miejsce przodka, wybudował sobie chałupę na gruncie książęcym, mającym długości 180 sążni i 78 szerokości, który mu oszacowano na 30 tal. i odgraniczono od sąsiednich parcel 12 kopcami. Oprócz niego osiedlili się tam Małysz, który nie potrzebował stawiać chałupy, bo objął już gotową po Rudzkim, który zbiegł, dalej Czmiel, Ligocki, Bielesz i Samiec. Ten ostatni już w następnym roku, nie mogąc się utrzymać na gruncie, sprzedał go Urbaczce, a ten odsprzedał go zaraz z zarobkiem owemu Jałowiczarzowi. W następnych paru latach pobudowali się na terenie późniejszego Koniakowa drugi Ligocki (1718), który się osiedlił na łące, zwanej Bagno, na Rzawce, gdzie później powstał sałasz z prawem trzymania 40 sztuk bydła. Na tej samej łące, tylko innej jej części, osiadł jeden z Haratyków, nieco przedtem Dachton, pochodzący prawdopodobnie z Jabłonkowa, który kupił kawałek ziemi wraz z chałupą od Ligockiego (1717). W r. 1718 osiedlili się nadto: Brunczek — na łące należącej do sałaszu Rzawka, do którego był obowiązany składać pewną opłatę za dopuszczenie do paszenia bydła (którego mógł trzymać też 40 sztuk), Paweł i Wojtek Legerski - na łące, zwanej Na Legerach (od której powstała ich nazwa), — ci mogli tam paść tyle bydła wałaskiego, ile byli w stanie wyżywić, Lorasz, który się już przedtem zabudował, oraz Waszut i Kreżelok, którzy osiedli na łące: Na Brzostowym, z prawem paszenia na niej 30 sztuk bydła (64).
Na jakie trudności natrafiali jeszcze później osadnicy ze strony gorliwszych nadzorców lasowych, o tym świadczy sprawozdanie jednego z nich (Freya) z 21 VII 1791, przedstawione zarządcy dóbr kameralnych: „Jerzy Kawulok chce się osiedlić na łące zwanej Groniczek pod Legerami i już nawet wystawił sobie chałupę. Dwukrotnie zapowiadałem mu przez gajowych, że zostanie usunięty, kazałem porąbać mu drzwi i piec, lecz to nie pomogło, on nie chce odejść. Na tej łące trzyma 2 krowy, od których płaci czynsz.” Obok niego w tymże lesie w Bukowinie osiadł Adam Kużma na swojej łące w szopie wałaskiej, który także pasie tam jedną krowę za opłatą na rzecz Komory — temu również kazałem porąbać drzwi i piec, ale nie mogę go stamtąd wyrzucić. Ten kawałek lasu należy do sałaszu, w nim trzyma się tylko krowy z Legerów. Posyłam ich obu do zarządcy dóbr z prośbą o opinię, co z nimi zrobić, czy ich zostawić, nałożywszy na nich robociznę lub czynsz zamiast niej, czy też ich usunąć. W tym drugim razie jednak proszę o wskazanie sposobu wykonania tego zarządzenia, gdyż ja nie znam innego oprócz spalenia szop” (65). Z dalszych akt nie dowia¬dujemy się, jak z tymi upartymi osadnikami postąpił zarząd dóbr. Prawdopodobnie zostawił: ich na miejscu, ponieważ osadnicy przynosili dochody w postaci czynszów od pól i bydła pasionego, a to właśnie było momentem decydującym dla zarządców dóbr książęcych, ważniejszym niż interes obrony kraju. Osadnicy zaś upierali się przy swoich domostwach, bo przecież chcieli mieszkać przy swoich łąkach, na których paśli bydło.
Znamy początki kilku innych osiadłości koniakowskich. Paweł Urbaczka, komorny poddany z Istebnego, pisze do Naczelnego Zarządcy (1776 r.): „Nie mając dotąd żadnego kawałka ziemi, z którego bym się mógł wyżywić z żoną i dziećmi, upatrzyłem sobie 3 kawałki pola, jeden u polskiego Beskidu, za Zimną Wodą, w Grapie, zwany Plenisko, drugi w dolinie Kliszówki, trzeci — kawałek polanki za Roztoką, wszystkie należące do sałaszu Rzawka; chciałbym jeden z nich kupić. Proszę zatem uniżenie i pokornie Zarząd Dóbr, aby się ulitował nade mną komornikiem i pozwolił mi na kupno jednego z tych miejsc, z których Zarząd dotychczas nie miał żadnej korzyści.” Leśniczy, który tę prośbę referował, nie przyznał Urbactce żadnego z tych kawałków pola, o które prosił, tylko zamiast nich, łąkę: Dolina nad Okrągłą. Wymierzono mu ją — miała 36 sążni długości i 30 szerokości — oznaczono jej granice czterema kopcami, które zabroniono usuwać, „ponieważ zaś ten kawałek pola jest bardzo zły, Urbaczka może na nim paść tylko jedną krowę i jedno cielę, za opłatą 36 gr, rocznym czynszem 30 gr i złożeniem zwyczajnej dani do sałaszu Rzawka w kwocie 10 tal. Śl. (66).
Podobne prośby o pozwolenie na kupno Łąk wnosili Jerzy Legierski, który „dowiedział się, że Zarząd dóbr ma zamiar sprzedawać łąki i role” i chciał kupić łąkę przy „zapowiedzi”, zwaną Wyrąbisko, oraz drugą, zwaną Fibaczka, na których „pasł swoje wałaskie bydło, a nie miał dotychczas żadnej łąki i musiał dla niego kupować żywność” (67). O to samo prosił Paweł Bury, który miał już kupione dwie łąki w sałaszu Rzawka, lecz z nich nie mógł wyżywić wszystkich swych wałaskich owiec. Chodziło mu o łąkę zwaną Kraisko, leżącą obok jego łąki w Bukowinie (1759 r.).Widocznie zarząd dóbr nie spełnił wówczas życzenia Burego, ponieważ w następnym roku ponowił swoją prośbę o „Kraisko”, w byłej „zapowiedzi”, od polskiej granicy, motywując swoją prośbę tym, że ma 100 sztuk bydła wałaskiego, których na swoich 2 łąkach nie może w zimie wyżywić i musi siano drogo kupować. Przeciw sprzedaniu Buremu tego gruntu wystąpił jednak sałasznik Jerzy Legierski ze swymi „mieszanikami” z Istebnej, „gdyż ten grunt od niepamiętnych czasów należy do sałaszu Rzawka”. Urzędnik kameralny, po wysłuchaniu sądów istebniańskiego i jaworzyńskiego oraz gajowych, przyznał Buremu ów żądany grunt za opłatą czynszu, ponieważ zaś „wykarczowanie tegoż będzie wymagało przynajmniej 2 lat, płacenie czynszu zacznie się dopiero w roku 1761, z zastrzeżeniem złożenia „dani” do sałaszu i nie tykania pod surową karą sąsiedniego lasu”
W tym samym czasie, na propozycję urzędnika Komory, który wraz z wojewodą jabłonkowskim i gajowymi objechał góry na polskiej granicy, sprzedano Adamowi Bieleszowi z Istebnej, na zbudowanie sobie chałupki, pastwisko zwane wolim szańcem, gdzie przed kilku laty stała chata strażnicza, „lecz potem została zniesiona, by w niej nie chronili się źli ludzie”, a to za opłatą czynszu od chałupki i od krów. Bielesz prosił nadto jeszcze o drugi kawałek pola na wypadek, „gdyby mu tamten odebrano przy licytacji” (68). Podczas tego objazdu stwierdził urzędnik, że „Burowie razem z Włochem przed 55 laty wykarczowali kawał pola, zwany Nowina, bez wiedzy zwierzchności. Ten możnaby im sprzedać, ale bez prawa stawiania tam chałupy. Gdyby jednak zwierzchność chciała go zabrać dla siebie, wtedy można by na nim postawić domek i odstąpić go za opłatą 30 tal. i czynszem rocznym" (1752)(69).
Niepewną była zatem własność górali nawet przy tych gruntach, które sobie sami za zezwoleniem zwierzchności wyrobili. Dlatego dwaj bracia Dejowie z Istebnej prosili, aby łąkę, którą sobie sami nad górnym potokiem Wydziracz (70) przy sałaszu Rzawka przed trzema laty wyrobili, „sprzedał im przed innymi kupującymi i zęby im jej przy sprzedaży nie odebrano”. Także na postawienie chałupy przy pastwisku trzeba było, jak widzieliśmy zezwolenia Komory. Jan Kulik, komornik z Istebnej, prosi (r. 1728), o pozwolenie na wystawienie sobie koliby, w której by mógł zamieszkać ze swymi 6 dziećmi i pilnować swojej łąki przed szkodami ze strony polskich gospodarzy, którzy się na nią zapuszczają, ponieważ nie ma żadnych znaków granicznych. Od tej łąki płaci czynsz, a ona leży w miejscu tak odległym, że z niej paszy ani drzewa do wsi w stanie zwieźć, ani też nie mieszkając przy niej nie może jej bronić przed szkodami.” Powołuje się przy tym na „kurrendę zarządu dóbr, pozwalającą sprzedawać komornym poddanym osady na przestrzeni od Beskidu po Kikulę”. Pozwolenie otrzymał. W pół wieku później Jerzy Kulik, potomek jego, prosił o sprzedanie mu kawałka ziemi w sałaszu Rzawce, „gdy jednak ten, przez zawiść sąsiadów, oddano Śliwce, prosił o inne dwie polany u polskiej granicy na Hrechlówce i pod Godziszonką”. Przyznano mu to pole długości 62 i szer. 22 sążni, oznaczono granice kopcami i zakrzasem na jodle, „których to znaków nie wolno mu usuwać”. Ponieważ to pole jest bardzo kamieniste, oszacowano je tylko na 12 talarów śląskich.
W r. 1759 otrzymał pozwolenie na kupno kawałka pola „na Czerchli Jaworowej w sałaszu Rzawce na polskim Beskidzie (gdzie dotąd pasali sąsiedni Polacy)” Paweł Samiec z Istebnej. Tę łąkę chciał kupić Adam Grudczan, który jednak „sprzedał swoją pierwszą łąkę, przed rokiem poszedł w rekruty do Polski i tam najwięcej przebywa”, zaś Adam Lipka, komornik z Istebnej, „który teraz mieszka w Polsce, ale chce wrócić na Śląsk”, uzyskał pozwolenie na wystawienie sobie chałupy w Jaworowym wraz z prawem pasienia 2 krów.
W r. 1774 kupili Śliwka i Haratyk z „Istebnego” od Komory kawał ziemi długości 100 sążni, szer. 16 - 20 s. za 16 fl. na wyrobienie łąki, z wysadą 10 owiec. Łąkę te zaraz wyrobili - nazywała się „Szyja" — i zabrali się do rozszerzenia jej. Już po 2 latach powstało przy niej przyrąbisko o obszarze 40 sążni, za które też zapłacili Komorze, przy czym powiększono im wysadę o 4 owce. W kontrakcie kupna pola pod łąkę było zawarte pozwolenie rozporządzenia łąką dowoli i sprzedania jej bez ujmy jednak dla regaliów i praw książęcych. Śliwka miał jeszcze drugą łąkę „Ośniata Polana” przy niej również przyrąbisko. Prawo odebrania łąki nie było w kontrakcie zastrzeżone. Mimo to niedługo potem zarząd dóbr kameralnych zabrał Śliwce wielki kawał tej łąki i sprzedał go Sikorze postanowiwszy zaś zabrać mu obie łąki, wezwał go do Cieszyna dla odebrania ceny kupna i odszkodowania za melioracje.
W piśmie wzywającym Śliwkę i opiekuna jego do stawienia się w Cieszynie powołał się zarząd dóbr na potrzebę podniesienia kultury lasowej i przysługujące mu odnośnie do posiadłości sprzedanych tytułem wieczystej dzierżawy (emfiteza) prawo ich odebrania (ius retractus), kazano im przynieść ze sobą kupy na łąki Szyję i Ośniatę z przyrąbiskami. W razie nie spełnienia tego nakazu zwrot ceny kupna i odszkodowanie będą zawieszone, kontrakty kupna zostaną skasowane i w księdze gruntowej wykreślone, a urząd lasowy z początkiem września przejmie te łąki i przyrąbiska dla Komory (6 VI 1811). Śliwka próbował się bronić. Zagrożony utratą nie tylko łąk, które jego przodkowie kupili i posiadali blisko pół wieku, ale i kwoty zapłaconej za nie kiedyś, odwołał się do władzy politycznej, do cieszyńskiego urzędu okręgowego. Aby jednak przed nim wykazać swoje prawo własności, musiał przedłożyć kontrakty kupna - żądał tego jego doradca prawny - „nie mógł się też za nim ująć w czasie jego małoletniości opiekun Pilch, ponieważ jest wojewodą książęcym (we Wiśle) - dlatego, po uzyskaniu pełnoletności, zwrócił się do zarządu dóbr kameralnych z pisemną prośbą o wystawienie mu na podstawie księgi gruntowej uwierzytelnionych odpisów i owych kontraktów kupna. Stamtąd jednak nie otrzymał ani odpisów ani odpowiedzi, z tego powodu prosi urząd okręgowy o spowodowanie wystawienia mu owych odpisów względnie wyjaśnienie przyczyny odmowy” (1811) (71).
Jak postawienie chałupy, tak i założenie jakiegokolwiek przedsiębiorstwa nie mogło nastąpić bez zezwolenia Komory. Za jej zgodą założyli dwaj Legierscy i Waszut, pod łąką zwaną Bagno, w sałaszu Rzawka, młyn (1814). Ponieważ jednak tam brakowało wody i młyn musiał stać przez dłuższy czas, właściciele prosili Zarząd Komory o pozwolenie przeniesienia go na inne miejsce. Wyznaczono im na ten cel pastwisko zwane Szymoszkową Szygłą. Ale przeciw temu zaprotestowali posiadacze tego gruntu wielkochałupniczego w liczbie 21 (w tem 6 Bieleszów, Ligocki, Stańko, Bocek, Bury i inni), twierdząc, że „im się dzieje niewypowiedziana krzywda, gdyż w takim razie grunt po wystawieniu na nim młyna, będzie za mały na pastwisko dla 10 społeczników, a oni z niego płacą czynsz miesięczny, dawkę gruntową, odbywają podwody i od 14 lat odwożą zsypkę gminną”. Odpowiedziano im, „że młyn stoi na pańskim gruncie, więc protest ich nie może być uwzględniony” (72).
Wszyscy wymienieni dotąd osadnicy, tak ci, którzy pozostali w Istebnej, jak i ci, którzy zostali przydzieleni do Koniakowa, pochodzili ze Śląska. Natomiast cudzoziemcem był Wacław Kujawa, który się w r. 1814 osiedlił w Istebnej. W piśmie czeskiem (73) do zarządu dóbr kameralnych pisze,: „przed kilku laty wybu¬dował sobie na roli Jerzego Juroszka z Istebnej mieszkanie - małą chałupkę z komórką, - ale przy niej nie ma żadnego kawałka ogrodu, prosi o wydzierżawienie mu kawałka pola; jest „Auslender z praskiej strony”, a tu osiadł przed 20 laty i tu zajmował się kapelusznictwem i nikt o nim nie może nic złego powiedzieć”. Urzędnik kameralny oświadczył się za wydzierżawieniem Kujawie pastwiska. „Na nim pasło 9 gospodarzy 196 sztuk bydła, koni, krów, owiec i nierogacizny. Ci przy tym nadmiernym trzymaniu bydła nie poniosą szkody przez owa. Dzierżawę”. Z późniejszego aktu dowiadujemy się, że o to pole pańskie, które Kujawa otrzymał w dzierżawę (Obejmujące 300 sążni kwadratowych), leżące przy drodze handlowej do Galicji, ubiegał się Kujawa za namową leśniczego jabłonkowskiego i otrzymał je przy jego poparciu. W tym czasie był rzeźnikiem wiejskim. Ponieważ nie było wiadome, czy ten grunt jest własnością Kujawy, czy też tylko posiadał go tytułem dzierżawy, bo Kujawa nie mógł przedłożyć żadnego kontraktu, urzędnik zaproponował, aby ten stosunek dotychczasowy z Kujawa zostawić nadal, aż syn jego Franciszek otrzyma kup na łąkę sałaszniczą na Mlaskawce Niższej w sałaszu Skałka, która obejmuje 2 morgi. Tę chce zostawić zwierzchności w zamian za owo pole, co się najłatwiej „da zrealizować po śmierci Wacława Kujawy (74).
Przypisy:
63) Rejestr gruntowy Istebnej, str. 155—160. 64) Rejestr gruntowy, str. 173—191 65) Akt reg. 78, zał. 66) Akt reg. 29, zał. 67) Akt reg. 69, zał. 68) Akt reg. 69, zał. 69) Akt reg. 83, zał. 70) Łąka Wydzieraczka. Nazwa pochodu prawdopodobnie od wydzierania sobie łąk przez górali — podobnie jak: Zawiść. 71) Pismo odnośne wygotował adwokat (Jonas). Tej sprawy dotyczy spory plik akt p.t. Paul Śliwka aus Nr 55 in Istebna Grundeigenthumsstritt auf I Stück Zurordung von 7 Scheffel bei der Wiese Szija in Koniakau. Spór o nie toczył się jeszcze w r. 1838. 72) Akt reguł. 90 z załącznikami. Wśród nich jest kolorowy projekt budowy młyna w 2 egzemplarzach (sporządzony przez majstra ciesielskiego). 73) Pismo to stanowi unikat wśród akt archiwum zamkowego. Jest jedynym pisanym w języku naprawdę czeskim, choć pisownią nie dzisiejszą czeską: Tegkagicze se mnie dule podepsaneho: Je sem Auslender a tu sem osedly i t. d. Akt reg. 110, zał. (Co się tyczy mnie niżej podpisanego...) 74) Kontrakt na dzierżawę spisany z Kujawą jest w akcie reg. 110, opis urbar. Istebnej. Jeden z potomków Kujawy zajmował się snycerstwem; jest przedstawiony na rycinie w książce M. Gładysza, Góralskie zdobnictwo drzewne na Śląsku. Kraków 1935 - obok innych snycerzy góralskich.
|
|
|
|
|